Pan Zbigniew, którego pozdrawiam,rozpoznał na jednym ze zdjęć jukę, i dzięki temu przypomniało mi się,że jedną z atrakcji było sadzenie i zbieranie juki. Zbieranie i oprawianie tej kuzynki ziemniaka należy do kobiet,podobnie jak przygotowywanie "jukowych" smakołyków takich jak racuszki i chicha.
Poniżej ja z koszem pełnym juki, maczetą i groźną miną.
Trzeciego dnia wybraliśmy się z wizytą do naszych kolegów, którzy zamieszkiwali comunidad Sinchipura i jeśli chcecie wybrać się do Amazonii turystycznie, to polecam właśnie to miejsce.
Co prawda trzeba przejść nad rwącą rzeką wiszącym mostem,który nieustannie się chwieje, i to właśnie tam niektórzy mieli wątpliwą przyjemność doświadczyć spotkania z tarantulą, ale za to można zintegrować się ze społecznością,podziwiać rękodzieło robione z pestek i nasion,wziąć udział w prezentacji kulturalnej odzwierciedlającej zwyczaje i tradycje Sinchipura, albo doświadczyć na własnej skórze zdrowotnego działania roślin (wybiłam sobie palec a dzięki zastosowaniu okładu z liści zniknęła opuchlizna i zelżał ból).
A po tych wszystkich atrakcjach i powrocie do naszej społeczności nie pozostało nic innego jak tylko odpoczywać...
Pan Zbigniew ze swojej juki domowej usmaży żonie racuszki jukowe .Kazimierz
OdpowiedzUsuńHola Magda
OdpowiedzUsuńNie jest to moze komentarz do dwojej przygody z dorzecza Amazonii chodź kusi egzotyka i dzikośc tych regionów. Jednocześnie fascynuje ciekawośc poznania innych kultur i zwyczajów.Czytając Twojego bloga odnoszę wrażenie, że w Polsce jesteś gościem. Zamieniając Rejtana 15/15 na Ceslę, równolegle raealizując się badawczo bywasz w stolicy, tak aby spotkac sie i pogadac przy kawie.
Esciba me algo a e_mail esconder@wp.pl
Roberto chofer de embajada
Fantastyczne miejsce przede wszystkim malownicze:-))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tylko pozazdrościć takiej wyprawy! Naprawdę! Myślę, że w takich okolicznościach przyrody wiszący most nie byłby problemem :)
OdpowiedzUsuńcafeteria-katarynka.blogspot.com