poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Bellavista

Czytam właśnie doniesienia z Warszawy, podobno nad stolicą przeszła potężna ulewa. To tak jak w Quito, które po porannym słońcu nieoczekiwanie zalane zostało ulewnym deszczem. Dziwne to miejsce, w którym spacerując przed południem trzeba założyć krótkie spodenki, bo jest gorąco, a wspinając się na Pichinchę (4784 m n.p.m.) należy zaopatrzyć się w solidną kurtkę i czapkę… Taka właśnie jest stolica Ekwadoru – zmienna i nieprzewidywalna, ale (cytując Joaquina Sabinę ) to jest ten rodzaj miłości, który najbardziej lubię…

Dzięki temu, że pada, mam czas żeby coś napisać.

Udało mi się wygospodarować jedno popołudnie, żeby pójść do Capilla del Hombre , wstęp 4 $). Jest to miejsce w którym mieszkał i pracował chyba najwybitniejszy malarz ekwadorski Oswaldo Guayasamin.


W muzeum można obejrzeć obrazy ekwadorskiego artysty, ale nie jest to łatwa w odbiorze ekspozycja. Postaci przepełnione cierpieniem i bólem odzwierciedlają historię ludzkości, przede wszystkim uciskanych i poniżanych, ale jak mówił sam artysta “Mi pintura es para herir, para arañar y golpear en el corazón de la gente” – „Moje malarstwo jest po to, żeby ranić i uderzać w ludzkie serca”. Moim zdanie, cel został osiągnięty…



I jeszcze praktyczna wskazówka: taksówka z Av.10 de Agosto do Capilla del Hombre nie powinna kosztować więcej niż 2 $ i naprawdę nie polecam wyprawy na piechotę, choćby wszyscy mówili, że to blisko i wystarczy 5, no góra 10 minut. Trzeba pamiętać, że tu jest po prostu wysoko i w wiele miejsc można się dostać idąc naprawdę pod górkę, a dzielnica Bellavista nie bez kozery nosi taką nazwę (Piękny Widok). W bezchmurny dzień można podziwiać stąd panoramę Quito.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz