Ekwadorczycy bardzo dobrze wykorzystali fakt, że „mają” równik i wokół pomnika środka świata stworzyli miasteczko - swoisty park rozrywki, w którym można odwiedzić planetarium, insektarium, pawilon z makietą kolonialnego Quito, a także poznać historię misji geodezyjnej, która w XVIII wieku przybyła tutaj żeby zmierzyć równik. Jest też mnóstwo restauracji, sklepów z pamiątkami i mały kościół. Bardzo wielu Ekwadorczyków spędza tu wolny czas z dziećmi, są place zabaw i specjalna kolejka wożąca po całym parku.
Oczywiście największą atrakcją jest linea equinocial czyli linia równika. Można (a nawet trzeba) stanąć na obu półkulach, przespacerować się po samym równiku, a potem wejść na samą górę pomnika centrum świata i podziwiać widoki. Pomnik to także Muzeum Etnograficzne. Pan sprawdzający bilety, zapewne dla celów statystycznych, notował kto wchodzi, a mając do wyboru „turistas extranjeros” (turyści z zagranicy) i „turistas nacionales” (turyści krajowi) zakwalifikował mnie do turistas nacionales. To miłe…
W soboty odbywają się także prezentacje tańców i zwyczajów Indian i miałam okazję zobaczyć m.in.grupę z Otavalo, w tradycyjnych strojach ludowych. Wspaniałe, kolorowe, radosne widowisko.
Tutaj wszystko jest inaczej: woda w toalecie spływa w odwrotną stronę niż w Europie, surowe jajko stoi na sztorc (i nie jest to jajo Kolumba), człowiek waży mniej niż gdzie indziej… Więcej szczegółów tutaj
I jeszcze ciekawostka: podobno wielu cudzoziemców kupuje domy w Ekwadorze w związku ze zbliżającym się w 2012 roku końcem świata. Jedna z teorii mówi bowiem, że Ziemia się rozmagnetyzuje i zamienią się miejscami bieguny, co spowoduje ogromne spustoszenie a jako, że Ekwador leży na równiku tutaj akurat nic się nie stanie.
Kto wie…
Super, że prowadzisz ten Blog, jestem na bieżąco z wiadomościami i jednocześnie się dokształcam :)Z pozdrowieniami - Twoja "północna" matka!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Państwa Floresów (zapomniałam w 1 komentarzu)
OdpowiedzUsuńA powiedzieli Ci, że ta linia równika jest trochę "naciągana", bo tak naprawdę równik przebiega kilkanaście/dziesiąt metrów obok? I tam też jest ponoć takie małe turystyczne oznaczenie, przy którym można upamiętnić się fotograficznie. Próbowałam je znaleźć, ale zabrakło mi czasu, bo na równiku czas płynie chyba szybciej;)
OdpowiedzUsuńPS. Jak się czujesz jako słynna Podróżniczka???:)
Super pamiątka ! Pani Magdalena w rozkroku nad linią równika .Pozdrawiam Świerniak Kazimierz ze Szczecina
OdpowiedzUsuńPani Dorotko, ja przy Pani to jestem gringa cómoda a nie słynna podróżniczka :)
OdpowiedzUsuńA co do "naciąganej" linii,to znam kogoś,kto potrafi fajnie to wytłumaczyć.Jak przyjedziesz do Wawy,to Ci wytłumaczy ;)
Aha, to tak wygląda ten równik! A ja szukałem go w niewłaściwym miejscu.
OdpowiedzUsuńZbigniew-Amator równika.
A Anonim Kazio się ujawnił-powyżej.
Witam, tak przypadkiem tu w gościnę zajrzałam, przy okazji odwiedzin na stronie CESL-i.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, sprawa tego "najwłaściwszego równika" jest godna uwagi. Wielu turystów omija to miejsce, a moim zdaniem jest ono ciekawsze. Museo Inintam ze świetną imitacją wioski Indian Wuaorani i przerażające opowieści przewodnika o zwyczajach tego (jeszcze żyjącego) ludu, np. o tym, jak obcinajali i konserwowali głowy swoich wrogów, ale też ważnych osób ze swojego plemienia. Brrrr…. Ciarki przechodzą! Albo, jak to żona musiała być pochowana ze swoim zmarłym mężem i w tym celu łykała specjalną, nasenną roślinkę (taki wysoki kaktus z zadatkami na niezły narkotyk) i była chowana żywcem….
Na szczęście jest też przyjemniejsza część – doświadczenia na równiku – z jajkiem, które można postawić na czubku, z wodą ściekającą w różną stronę w zależności od półkuli, itp.
Naprawde warto!!!
A kogo zainteresuje temat to zapraszam na nasz blog: wielkapodroz2011.blogspot.com. Im więcej podróżniczych wątków, tym lepiej:) Pozdr